TS Mitech

Niektórzy uważają, że piłka jest kwestią życia i śmierci.
Zapewniam, że jest czymś znacznie, znacznie ważniejszym.

Bill Shankly

Aktualności

Sportowe Beskidy: Choć nie w elicie, to wciąż przyjemnie

08 / 01 / 2024Autor: TS MitechPrzeczytało osób: 478

Przez lata piłkarki żywieckiego Mitechu ze znakomitej strony prezentowały się w rozgrywkach na szczeblu ogólnopolskim. Czasy obecne to nieco inna rzeczywistość, co nie oznacza, że powodów do zadowolenia nie ma.


Żywczanki w składzie złożonym niemal w całości z młodych i utalentowanych zawodniczek przewodzą po jesieni stawce III-ligowej. Co więcej, zapas 4 punktów nad Górnikiem Zabrze daje nadzieję na uzyskanie kolejnego w klubowej historii wartościowego awansu. – Dla mnie jako prezesa to czas szczególny z racji okazałych jubileuszów. A dziewczyny sprawiły mi swoją postawą w lidze największą przyjemność – uśmiecha się Jan Szupina, sternik TS Mitech Żywiec, który z nieprzerwanym stażem 35-lecia prezesury – wliczając w to również okres działalności w męskim futbolu w Czarnych i Czarnych-Góralu – jest bezsprzecznie jednym z najdłużej urzędujących prezesów piłkarskich w Polsce.

Przypomina dziś w odniesieniu do lat minionych, że ważnym momentem była decyzja o założeniu w 2003 roku żeńskiego klubu piłkarskiego, podjęta wspólnym wysiłkiem organizacyjnym z Janem Łuczakiem i Tadeuszem Bednarzem. – Postanowiliśmy nie wchodzić nikomu w paradę, nie mając konkurencji zarówno w samym mieście, jak i powiecie żywieckim – wspomina Szupina. Piłkarki Mitechu błyskawicznie wspinały się po kolejnych szczeblach rozgrywkowych, by w sezonie 2008/2009 wywalczyć na długie lata awans do Ekstraligi. Wiosną 2016 roku faktem stał się największy sukces w historii żywieckiego klubu w postaci tytułu drugiego wicemistrza Polski. – To było nie lada osiągnięcie, bo trzeba zdać sobie sprawę z wielkości miasta Żywca i tego, iż jest pozbawione wyższej uczelni. W kobiecym futbolu to równoznaczne z naturalnym odpływem wielu talentów, które nie mogą w wygodny sposób łączyć sportu z edukacją – dodaje nasz rozmówca.

A największy niedosyt prezesowskich lat? – Nie doczekaliśmy się czy to samodzielnie, czy we współpracy z innymi klubami w regionie bazy z prawdziwego zdarzenia. Był taki moment, że mieliśmy możliwość otrzymania środków unijnych na poważną inwestycję w infrastrukturę służącą klubowi. Nie doszło to finalnie do skutku – zauważa prezes Mitechu, który z konieczności korzystał w celach treningowych bądź meczowych z kilku boisk w Żywcu, a nawet poza miastem – w Radziechowach, Wieprzu czy Lachowicach.

Źródło: Sportowe Beskidy

Komentarzy: 0