TS Mitech

Niektórzy uważają, że piłka jest kwestią życia i śmierci.
Zapewniam, że jest czymś znacznie, znacznie ważniejszym.

Bill Shankly

Aktualności

Różnica w ofensywie

18 / 08 / 2018Autor: TS MitechPrzeczytało osób: 1525

Konfrontacja Mitechu z Czarnymi w Sosnowcu zapowiadała się na ciekawe, a zarazem bardzo wymagające spotkanie dla przyjezdnych.


Już po 30. sekundach rywalizacji w kierunku bramki Mitechu poszybował pierwszy strzał zza pola karnego, co jasno zwiastowało ofensywne usposobienie gospodyń. Impet Czarnych nie osłabł i w 7. minucie wysiłki te po oskrzydlającej akcji znalazły odzwierciedlenie w wyniku celnym strzałem Martyny Wiankowskiej. Niebawem żywczankom dopisało szczęście przy kolejnych próbach zaczepnych sosnowiczanek, m.in. nieznacznie chybionych strzałach Dżesiki Jaszek oraz Patricii Fischerovej, czy w sytuacji, gdy Patrycja Rżany piłkę wyekspediowała z linii bramkowej. W 16. minucie groźnie zaatakowały przyjezdne. Najpierw w polu karnym szarżowała Maja Stopka, której uprzednio doskonałe prostopadłe podanie zagrała Magdalena Chrzanowska, zaś po kornerze Dominiki Sykorovej bramkarka Czarnych odbiła z trudem uderzenie Katarzyny Wnuk. Po efektownym starcie tempo gry nieco spadło i dopiero w 38. minucie Fischerova mogła wynik podwyższyć. Słowaczka przegrała pojedynek sam na sam z Aleksandrą Komosą. Na zakończenie premierowej odsłony Komosa powtórnie wykazała się czujnością, broniąc strzał Patricii Hmirovej.

Plan gry żywieckiej drużyny na drugą część był wobec skromnych strat oczywisty. Piłkarki Mitechu na wstępie już nie tylko sporadycznie i nieśmiało rozgrywały akcje na połowie Czarnych, choć optyczna przewaga niezmiennie należała do miejscowych. Te w 64. minucie miały okazję, aby trafić do siatki, ale niepilnowana w okolicach 12. metra Jaszek przestrzeliła. W 67. minucie piękny strzał Dagmary Grad zdołała sparować na rzut rożny Komosa. Dośrodkowanie z kornera Hmirovej było na tyle dokładne, że główkująca Fischerova skierowała futbolówkę do „świątyni”. Od tego momentu faworyzowane gospodynie niemal nie schodziły z połowy Mitechu, a wynik jeszcze uległ zmianie na ich korzyść. W 86. minucie Wiankowskiej nie zawiódł strzelecki instynkt tak, jak miało to miejsce chwilę wcześniej, gdy spudłowała z najbliższej odległości przy dobitce rzutu karnego Hmirovej w poprzeczkę. Ostatnim akcentem spotkania był gol dla... podopiecznych Roberta Sołtyska. W doliczonym czasie gry w zamieszaniu powstałym po rzucie wolnym Rżany do celu piłkę skierowała Renata Warunek.

CZARNI SOSNOWIEC vs TS MITECH ŻYWIEC  3:1 (1:0)
GOLE
1:0 Wiankowska (9')
2:0 Fischerova (68')
3:0 Wiankowska (86')
3:1 Warunek (90+3')

SKŁAD: Komosa – Zeman , Biegun, Rżany, Zdechovanova, Wnuk, Chrzanowska (88' Seńkow), Sykorova (73' Warunek), Stopka (55' Smidova), Matyja (83' Smaza), Liskova ( 46 Prokop )
TRENER: Robert Sołtysek

Źródło: SportoweBeskidy.pl

Komentarzy: 1


  • Maciek Golebski 6 lat temu

    To był dobry mecz... Taki Jutubowski mecz! Bo co, jeśli powiem Wam, że zaczął się on jak każdy kawałek na Jutubie? To znaczy, puszczacie swoje volume w nowych głośnikach na 9.1/full, nawet i subwoofery opór, nastawiacie się na mocny efekt, wstajecie, żeby troszkę się wyluzować, poszaleć, potańczyć we własnym zakresie w rytm swojej piosenki. Liczycie na mocny efekt od pierwszej sekundy, a tu nagle... REKLAMA. Boom. Szok. Wkurzenie... Tak się zaczął mecz dla dziewczyn w pomarańczowych strojach, i szkoda tylko, że straciły bramkę / szczęście, że nie straciły trzech (niepotrzebne skreślić) w pierwszych dziesięciu minutach. Ataki Sosnowiczanek były klarowne i przejrzyście budowane, tak jakby bezstresowe... nastawione na grę opartą na rozciąganiu skrzydeł poprzez Martynę Wiankowską. Oczywiście przez to skrzydło, które nie jest zupełnie w praktyce wykorzystywane przez Żywczanki. szok? Nie. "Wianek" nie okazał(a) się dekoracją na lewej ścianie, mimo, że "Dżez" grał(a) kilka nut za dużo tego balu i przedobrzył(a) z szumem. Troche hulał, aczkolwiek nie zagrzał atmosfery... Potem, paradoksalnie to Rybka wyłowiła w drugiej połowie, drugi raz coś w sieć, i nawet pomimo, że słońca i suszy tego dnia było więcej, niż pomyłek i niedociągnięć spikera. Pan ten tego dnia przepraszał, mylił się tak bardzo często i gęsto, że... jeśli byśmy go słuchali tylko i wyłącznie bez przeprosin(!) to Anna Maria Smidova w ogóle nie zagrała i nie wiadomo co się stało z Mają Stopką, a na ten przykład, w podobnym czasie meczu z numerem "10" weszła za numer "10" w drużynie Czarnych jedna zawodniczka, za drugą zawodniczkę, Więcławek zaliczyła swe minuty w za Dagmarę Grad i tak ogólnie czepiam się oporowo, ale wiecie co? Tak moim zdaniem whisky to kiepski doradca! No a co, jeśli pierwszy raz byłbym na meczu dziewcząt? Jakimkolwiek meczu Żywczanek? A co, jeśli nie wiedziałbym nawet, w których to strojach grają dziewczyny z Mitechu? Wtedy na ratunek słyszymy w piątej minucie meczu(!), który zaczął się pięć po jedenastej, z ust spikera coś takiego: "z numerem ósmym Patrycja Biegun z numerem dziesiątym Magdalena Matyja i widzimy pierwszą bramkę dla drużyny Czarnych Sosnowiec, strzelczynią bramki zawodniczka z dwadzieścia-sześć... Dżesika Jaszek...". Żeby nie było za słodko, chodzi mi o to, że to jedyna rzecz, do czego się można przyczepić, mówiąc o Czarnych! Ale to tam... Wspomnieć warto troszku o nieobenych meczu i to z mojej strony to szczere i gorące podziękowania za wszystkie lata spędzone na boiskach ligowych dla pani Karoliny Zasady. Miło było Panią obserwować! Co do innych absencji to szkoda, że znów nie widzieliśmy na boisku etatowej reprezentantki Słowacji - Stanislavy Liskovej. Czekam wreszcie na Dobry/na występ (ponownie, niepotrzebne skreślić). Co do samej gry, próby gry, rozegry i tym podobne, to wiadomo, że można było sobie zaparzyć lipton, jeśli naprzeciw wychodzi taki potwór (w dobrym tego słowa znaczeniu) jak Czarni. W Sosnowcu już nie patrzymy teraz, czy wygramy, tylko... w której padnie i która pierwsza strzeli. I tak w sumie to nie był zły kawałek jutubowski, ten mecz, ale te reklamy w pierwszych sekundach zrobiły wszystko... Potem numer grał swoim rytmem, leciał, leciał, grał, taniec trwał, aby pointę zaliczyła, wraz z ostatnim gwizdkiem - Renata "Romek" Warunek. Koniec. Basta. tydzień ciszy... i Czas na Wasz następny kawałek za tydzień, tym razem już bez chaosu z tymi reklamami na wstępie, a będzie git, bowiem ta Ekstraliga to nie jest Youtube w sumie! Powodzenia Mitech!