Do trzech razy sztuka. Tempa nie zwalniają
W pierwszej części rozgrywek Ekstraligi piłkarkom Mitechu tegorocznych beniaminków pokonać się nie udało. Rozpoczynając serię meczów rewanżowych mogły się jednak zrehabilitować.
– Spodziewamy się trudnego meczu, bo rywalki już z ligą oswoiły się i stać je na sprawianie niespodzianek – mówił na łamach naszego portalu, zapowiadając tym samym konfrontację z piłkarkami z Górzna, trener żywczanek Robert Sołtysek.
Słowa te potwierdzenie na boisku znalazły. Bo choć to Mitech był stroną aktywniejszą przez znaczącą większość czasu gry, to jednak mowy o pewnym i wysokim ograniu przyjezdnych być nie mogło. Te bowiem potrafiły bronić się w defensywie rozsądnie. Próby Katarzyny Wnuk i Patrycji Wiśniewskiej, gdy już gospodyniom udało się oddać strzał, padały łupem bramkarki Unifreeze. Gol przy naporze Mitechu w końcu padł. W 27. minucie piłkę przechwyciła Magdalena Chrzanowska, zagrała ją do Wiśniewskiej, która asystowała precyzyjnie finalizującej akcję Wnuk. Żywczanki zdobyły zatem przed przerwą prowadzenie w pełni zasłużone, szkoda natomiast, iż nie potrafiły wykazać się większym spokojem przy zamieszaniach powstałych na skutek licznych rzutów rożnych.
TS MITECH ŻYWIEC VS UNIFREEZE GÓRZNO 1:0 (1:0)
GOLE:
1:0 Wnuk (27')
SKŁAD
Komosa – Sobota (78' Łagowska), Rżany, Zasada, Gruszka, Matyja (64' Stopka), Chrzanowska (83' Biegun), Droździk, Rosak (55' Gębka), Wiśniewska, Wnuk
TRENER
Robert Sołtysek
Punkty cieszą ,BRAWO.....gra niestety mniej za dużo chaosu pod własną bramką,dobrze,że przeciwniczki bez amunicji strzeleckiej,sędziny cieniutkie,,ale nie udało się wypaczyć wyniku.Dziewczyny końcówka sezonu... mikrourazy,zakwasy nawarstwiają się...skutki mogą być nieprzyjemne.....odnowa pomeczowa konieczna.........dla Waszego dobra....