TS Mitech Żywiec. Doceńmy nasze piłkarki. Naprawdę na to zasługują
TS Mitech Żywiec to trzecia drużyna Ekstraligi Kobiet sezonu 2015/2016. Niestety o tym sukcesie na Żywiecczyźnie nie jest zbyt głośno. A szkoda!
Łatwo na pewno nie jest. 18-letnia Aleksandra Nieciąg, aby grać w ukochaną piłkę nożną, kilka razy w tygodniu musi dojeżdżać na treningi aż 50 kilometrów.
- Tak naprawdę w domu bywam tylko w nocy - przyznaje nastolatka, która jest zawodniczką TS Mitech Żywiec, czyli trzeciej drużyny Ekstraligi Kobiet sezonu 2015/2016. Pochodzi z Makowa Podhalańskiego. Treningi łączy z nauką w Liceum Ogólnokształcącym w Suchej Beskidzkiej.
- Już od godziny szóstej jestem na nogach, a po zakończeniu lekcji o godziny 15. od razu jadę na trening. Wracam o 21., uczę się, a potem idę spać - mówi o swoim planie dnia.
Na treningi do podżywieckiego Wieprza dojeżdża trzy razy w tygodniu. Do tego dochodzą indywidualne zajęcia, a także mecze, które rozgrywane są w weekendy. W piłkę nożną gra od 10. roku życia. Na początku - jak wiele jej koleżanek - z chłopakami. Na pierwszy trening zaprowadził ją ojciec. Jest sędzią piłkarskim, więc piłka nożna w jej rodzinie obecna była od zawsze.
Spodobało się. Podobnie jak Aleksandrze Komosie, która jest bramkarką TS Mitech Żywiec.
- Wszystko zaczęło się przez zupełny przypadek. Miałam jakieś 11 lat, kiedy koleżanka zaproponowała mi, abyśmy poszły na trening piłkarski. Powiedziała, że będzie super, będziemy jeździć na turnieje za granicę i będą nagrody - śmieje się Aleksandra Komosa, która w żywieckiej drużynie gra od pięciu lat. Kolejne sukcesy motywowały ją do dalszej pracy. Piłka nożna była także przyczynkiem do wyboru studiów. Na co dzień bramkarka TS Mitech pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego w Katowicach.
W ekipie TS Mitech grają panie w wieku od 15 do 34 lat. Trenują w Wieprzu, a mecze rozgrywają w Radziechowach, bo jedynie to boisko spełnia normy PZPN. Niestety, klub nie ma własnej bazy sportowej.
- Drużyna jest jak rodzina. Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną. To, oprócz umiejętności, jest klucz ich sukcesu. Są bardzo ambitne, koleżeńskie i wytrwałe w dążeniu do celu - komplementuje swoje zawodniczki Beata Kuta, trener drużyny, która sama przez wiele lat grała w piłkę nożną. Dziewczęta mogą się od niej wiele nauczyć. Beata Kuta była wielokrotną reprezentantką Polski, z drużyną KKS Czarni Sosnowiec kilkakrotnie sięgała po Mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Grała na pozycji pomocnika lub prawego obrońcy.
Sukcesy odnosi także na trenerskiej ławce. W sezonie 2015/2016 TS Mietch została brązowym medalistą Ekstraligi Kobiet. To nie tylko największy sukces w historii klubu, ale także jeden z najważniejszych dla sportu w naszym regionie. Niestety, o sukcesie drużyny głośno nie jest, a na pewno nie tak, jak powinno być. - Puchar oraz medale za zajęcie trzeciego miejsca dotarły do nas kurierem. A na ich wręczanie nie pofatygował się nawet nikt z centrali PZPN. I to nie chodzi o to, że Żywiec jest daleko, bo w przypadku mistrza i wicemistrza było podobnie - mówi z żalem Jan Szupina, prezes TS Mitech Żywiec.
Niestety, drużyna może liczyć jedynie na symboliczne wsparcie nie tylko władz piłkarskich, ale także tych samorządowych. A bez tego trudniej patrzeć z optymizmem w przyszłość.
- Niewiele chcą, czy niewiele mogą? - zastawia się o powodach prezes TS Mitech Żywiec.
A szkoda, bo sukces kobiecej drużyny, to mogłaby być także dobra okazja do promocji naszego regionu.
- Kropla draży skałę. Już sam fakt, że więcej ludzi przychodzi na mecze należy uznać za sukces. Jesteśmy cierpliwi, bo nie mamy innego wyjścia, ewentualnie to zlikwidować - dodaje Jan Szupina.
O tym, że kobieca piłka nożna ma przyszłość przekonany jest Piotr Walkowiak, komentator kobiecej piłki nożnej w kanale SW SPORT TV, który dostępny jest w serwisie YouTube.com.
Jaka jest różnice pomiędzy kobiecą, a męską piłką nożną?
- Jest piękniejsza, o wiele bardziej waleczna, bo dziewczyny całe swoje serducha wkładają nie tylko w grę, ale i treningi. Podchodzą bardzo profesjonalnie do tego, co robią. Zawodniczki wspólnie się motywują, one się wszystkie znają i dobrze dogadują także poza boiskiem. Nie ma wojny wewnętrznej - komplementuje piłkarki Piotr Walkowiak.
To tym bardziej cenne, że zawodniczki grę w klubach muszą łączyć z pracą zawodową lub nauką, bo jeśli chodzi o pieniądze kobiecą i męską piłkę dzielą Himalaje.
- Życzyłabym sobie, aby więcej osób spoza naszego środowiska wiedziało, że kobiety grają w piłkę i grają też profesjonalnie, bo cały czas reakcje na wieść o tym, że gram w piłkę „u pani w piekarni” czy „pani fryzjerki” są różne - zauważa Aleksandra Komosa.
Zawodniczki TS Mitech Żywiec marzą o tym, aby w Polsce kobieca piłka nożna była tak popularna, jak chociażby w Niemczech czy Francji, gdzie piłkarki w 100 proc. mogą oddać się grze.
- Chciałabym związać swoją przyszłość z piłką nożną. Moim marzeniem jest grać jak najdłużej. Zdaję sobie sprawę, że ciężko będzie mi z piłki wyżyć, dlatego dużo się uczę - stwierdza Aleksandra Nieciąg. - Chciałabym w końcu zagrać w kadrze Polski A, no i osiągać sukcesy w Ekstralidze, a w przyszłości może wyjechać za granicę, aby w grać w piłkę - marzy.