4 kolejka wg Sport4Fans
Niespodzianek raczej nie było, był za to grad goli. Tak najkrócej można opowiedzieć to, co działo się w czwartej kolejce kobiecej Ekstraligi. Padło kilka wyjątkowej urody bramek, a i w tabeli mamy trochę przetasowań. Przykra wiadomość dotarła za to do Wrocławia.
AZS Wrocław został bowiem ukarany walkowerem za występ nieuprawnionej Bączek w meczu zekipą AZS UJ. Na boisku padł wynik 4:0 dla akademiczek, ale w ostatecznym rozrachunku, przez to niedopatrzenie (?), będzie rozliczony jako 0:3. Przy okazji konta strzeleckie Cichosz, Grabowskiej i Wróblewskiej uszczupliły się o trafienia z tego starcia.
W sześciu meczach w ramach czwartej kolejki padło aż 35 goli, co daje niesamowitą średnią niemal sześciu goli na spotkanie. W rzeczywistości jednak bardzo mocno statystykę podbił Medyk, który w Krakowie rozbił w pył beniaminka aż 12:0! W hitowym starciu dwóch najbardziej utytułowanych firm w polskiej piłce kobiecej, górą Czarni pod wodzą niesamowitej Kaletki. Prócz tego warty odnotowania jest hat-trick Eweliny Kamczyk. Dodajmy, że obie panie nie znalazły się w kadrze na spotkanie reprezentacji Polski z Mołdawią. Swoją sportową złość wyładowały zatem na ligowych boiskach i szczerze mówiąc - imponuje nam taka postawa!
AZS PSW Biała Podlaska - Mitech Żywiec 1:3
Lefeld - Warunek, Suskova, Rozmus
Początek meczu w Białej Podlaskiej, gdzie spotkały się dwie ekipy, które dotąd zgromadziły tylko po punkcie, był wyrównany i żadna z ekip nie chciała się mocniej odsłonić. Zmieniło się to po kwadransie gry, kiedy to Renata Warunek zabawiła się z bramkarką miejscowych i lekkim uderzeniem otworzyła wynik spotkania. Radość zespołu trener Kuty nie trwała zbyt długo, bo już parę minut później w sytuacji sam na sam z Komosą znalazła się Lefeld i pewnym strzałem wyrównała stan rywalizacji. Na przyjezdne podziałało to jak płachta na byka, bowiem szybko rzuciły się do odrabiania strat. Najpierw uderzenie głową Warunek minęło słupek bramki akademiczek, ale już strzał Suskovej po długim roku znalazł drogę do siatki. Jeszcze przed przerwą Wnuk domagała się odgwizdania rzutu karnego, a dośrodkowanie z rzutu rożnego Droździk o mało nie zakończyło się golem, ale Kanclerz w ostatniej chwili zdołała wypiąstkować futbolówkę. Do przerwy 1:2.
Druga część gry była dużo nudniejsza, niżli pierwsza. Podopieczne trenera Różańskiego mogły wyrównać, ale uderzenie Mikołajczak ładnie wybroniła Komosa. W 60.minucie sędzia dopatrzyła się zagrania ręką w polu karnym gospodyń, a co za tym idzie, podyktowała rzut karny. Jedenastkę na gola zamieniła Rozmus. Po tym golu tempo gry zupełnie siadło, bo miejscowe jakby już pogodziły się z kolejną porażką, zaś Mitech, zadowolony z tego, co już miał, nie zamierzał zbytnio forsować tempa. W efekcie akcji bramkowych było jak na lekarstwo, a jedyne co warte odnotowania to strzał Cieśli z wolnego, wybity na korner przez Komosę, oraz uderzenie Suskovej, minimalnie niecelne. Zasłużona wygrana gości.
AZS PSW: Kanclerz – Sosnowska, Kuciewicz, Edel, Michalska, Cieśla, Gąsieniec, Niedbała (46 Milewska), Kusiak, Puk, Lefeld (53 Mikołajczak)
Mitech: Komosa – Droździk, Frączek (83 Zegan), Gruszka, Prokop, Rozmus, Suskova (90 Zeman), P.Wiśniewska, Warunek (74 Gębka), Wnuk, Zasada