Podsumowanie Sport4Fans: Wnuk w "11" pierwszej kolejki
Tylko jedną niespodziankę zafundowały nam piłkarki w premierowej kolejce Ekstraligi sezonu 2016/2017. Pierwsza seria gier pokazała w większości słuszność trenerów odnośnie wzmocnień, bowiem aż sześć zawodniczek - debiutantek zdobyło swoje pierwsze bramki w nowych barwach.
W sześciu meczach padło 20 bramek, co daje średnio nieco ponad 3 gole na spotkanie. Pierwszym liderem został Medyk Konin, zaś pierwszą czerwoną latarnią ligi – AZS PSW Biała Podlaska. Najciekawszy mecz zobaczyli kibice w Łodzi, gdzie wynik do końca spotkania był w zasadzie niewiadomą, ale ostatecznie to Wałbrzych wyszedł z tej batalii zwycięsko. Klasę pokazała przy okazji królowa strzelczyń z minionego sezonu – Anna Gawrońska na otwarcie tych rozgrywek ustrzeliła dublet.
Dodajmy, że pierwszego gola w sezonie 2016/2017 w Ekstralidze kobiet zdobyła piłkarka Sztormu Gdańsk, Kinga Bużan, która już w ósmej minucie spotkania z AZS UJ pokonała Karolinę Klabis.
UKS SMS Łódź - AZS PWSZ Wałbrzych 2:3
Dudek, Wiankowska - Gonzales, Gradecka, Bezdziecka
Znakomite widowisko w Łodzi! Podopieczne Marka Chojnackiego postawiły bardzo trudne warunki akademiczkom i o mały włos nie wywalczyły punktu w swoim ekstraligowym debiucie.
Spotkanie z wysokiego „C” rozpoczęły miejscowe, bowiem już w pierwszej akcji meczu, po uderzeniu Lindy Dudek, piłka rykoszetem od jednej z wałbrzyszanek znalazła drogę do bramki Antończyk. UKS wcale nie zamierzał na tym spocząć, ale dobrze w bramce akademiczek spisywała się reprezentacyjna bramkarka. W 21.minucie na uderzenie zdecydowała się Gonzales i piłka znalazła drogę do siatki beniaminka. 5 minut później swoją okazję na gola zamieniła Karolina Gradecka, zaliczając tym samym bardzo efektowne wejście w nowy zespół. Bramka to uspokoiła nieco obie drużyny, ale to AZS starał się kontrolować przebieg gry i szanować piłkę, zaś SMS nie miał zbyt wielu pomysłów na to, jak przedrzeć się pod bramkę rywalek. Do przerwy, bo dobrym i toczonym w szybkim tempie meczu, 1:2.
Na drugą połowę beniaminek wyszedł bardzo zmobilizowany, co miało przełożenie na boiskowe wydarzenia – najpierw Dudek przegrała pojedynek z Antończyk, a w kolejnych sytuacjach raz po raz łodzianki zatrudniały wałbrzyską golkiperkę. Gdy gol wyrównujący wydawał się być kwestią czasu, na uderzenie z okolic linii pola karnego zdecydowała się kolejne debiutantka – Emilia Bezdziecka. Trafiła idealnie i Paturaj skapitulowała po raz trzeci. Niedługo po bramce byłej zawodniczki Zagłębia Lubin na strzał z dystansu zdecydowała się jedna z piłkarek miejscowych, a soczyście uderzona piłka zatrzymała się dopiero na ręce jednej z obrończyń. Sędzia nie miała wątpliwości i podyktowała rzut karny – z jedenastu metrów nie pomyliła się Wiankowska i pewnym było, że ostatnie 10 minut będzie bardzo nerwowe dla podopiecznych Kamila Jasińskiego. Akademiczki cofnęły się i to miejscowe miały inicjatywę w końcówce, ale w decydujących momentach brakowało im dokładności i nie były w efekcie w stanie przebić się przez dobrze współpracujący duet Mesjasz-Gradecka. Ostatecznie nie udało im się choćby wyrównać. AZS wraca do Wałbrzycha z kompletem punktów. SMS? Na pewno pokazał się w sobotnie popołudnie z dobrej strony i sprawi kłopoty niejednej jeszcze ekipie.
SMS: Paturaj - Zubchyk, Chmal, Kurek, Konat, Kowalska (63 Molenda), Walak (82 Osińska), Salamon, Wiankowska, Zasowska (69 Kurzawa), Dudek
AZS: Antończyk, Aszkiełowicz, Mesjasz, Gradecka, Ratajczak, Dereń, Rędzia, Miłek (90 Smagur), Gonzalez, Bezdziecka (76 Pluta), Maciukiewicz (68 Kowalczyk)
Medyk POLOmarket Konin - AZS PSW Biała Podlaska 5:0
Gawrońska x2, Sikora, Guściora, Edel (s)
Mecz bez historii w Koninie.
Bardzo niekorzystnie rozpoczął się sezon dla piłkarek AZS PSW. Mecz z rozpędzonym Medykiem to niemal jak skok z piątego piętra. Tylko nieco ponad kwadrans przyjezdne skutecznie się broniły. W 16.minucie wynik starcia otworzyła Ola Sikora. Na tym jednak nie koniec ataków miejscowych, bo swoje okazje miała też Gawrońska czy Kostova. W 27.minucie bardzo niefortunnie interweniowała Edel, czym kompletnie zaskoczyła swoją bramkarkę i zdobyła pierwszego w tym sezonie gola samobójczego w całej lidze. Jeszcze przed przerwą na listę strzelczyń wpisała się dwukrotnie grająca tego dnia trener Medyka, wspomniana Gawrońska. Tak więc do przerwy 4:0 i mogło być więcej. Szymańska w zasadzie bezrobotna przez całą pierwszą odsłonę. Po zmianie połów na boisku pojawiła się Agata Guściora, dla której był to oficjalny debiut w barwach mistrzyń kraju. Potrzebowała raptem 9 minut, aby zdobyć premierowego gola. Na tym, jak się potem okazało, koniec wyczynów strzeleckich Medyka. Okazje były, ale brakowało już skuteczności lub w szeregi koninianek wkradło się zwykłe rozkojarzenie spowodowane wysokim rezultatem. Swoje okazje miały Gawrońska, Balcerzak oraz Kostova, ale albo udanie broniła Kanclerz, albo Medyczki nie trafiały w światło bramki. Ze strony akademiczek odnotować można jedynie uderzenie z dystansu Cieśli, które jednak nie sprawiło kłopotu konińskiej golkiperce. Medyk wygrał 5:0 i został pierwszym liderem w sezonie 2016/2017.
Medyk: Szymańska (73 Sowalska) - Slavcheva, Grad (46 Chudzik), Ficzay, Balcerzak, Sikora (65 Olejniczak), Pakulska, Sałata, Kostova, Daleszczyk (46 Guściora), Gawrońska
Biała Podlaska: Kanclerz - Sosnowska, Puk, Edel, Niedbała (50 Mikołajczak), Kuciewicz, Cieśla, Gąsieniec (84 Bąk), Kozlynets (60 Milewska), Kusiak, Lefeld
Czarni Sosnowiec - Górnik Łęczna 0:3
Sznyrowska, Zdunek, Jędrzejewicz
Spora rewolucja kadrowa w Czarnych, jaka miała miejsce przed sezonem, wciąż wymaga czasu aby przynieść rezultaty.
Od początku meczu gra toczyła się w środku pola. Obaj trenerzy musieli wyjść z założenia, że kto zdobędzie ten fragment boiska, ten będzie miał istotną przewagę nad rywalem. Pierwsze okazje pojawiły się po około 10 minutach, kiedy to Kaletka przedryblowała dwie rywalki i uderzyła z okolic szesnastki, ale czujnie na posterunku stała Palińska i poradziła sobie z tym uderzeniem. W odpowiedzi zespół z Łęcznej wyszedł ze świetnym atakiem, po którym Sznyrowska pokonała Klimek, otwierając wynik spotkania. Gol podziałał jak płachta na byka na miejscowe, ale co z tego, skoro Czarne tworzyły sobie okazje strzeleckie, ale nie potrafiły ich zamienić na gola. Dośrodkowania z bocznych sektorów boiska także nie przynosiły efektów, bo padały zazwyczaj łupem albo defensorek Górnika, albo Anny Palińskiej. Jeszcze przed przerwą Klimek w ładnym stylu wybroniła uderzenie Operskalskiej, zaś akcja Sznyrowskiej została zastopowana przez Nataszę Górnicką. W 43.minucie sędzia dopatrzyła się przewinienia w polu karnym ekipy z Sosnowca i podyktowała rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podeszła Emilia Zdunek, debiutująca dziś w barwach Górnika. Jej uderzenie jednak znakomicie odbiła Klimek, ale rozjemczyni spotkania uznała, że golkiperka opuściła zbyt wcześnie linię bramkową i nakazała powtórzenie karnego. Zdunek tym razem się nie pomyliła i zdobyła swoją premierową bramkę w barwach wicemistrzyń Polski. Do przerwy zatem 0-2.
Drugą połowę lepiej rozpoczęły Czarne, ale trochę brakowało z przodu wsparcia dla Kaletki, przez co ta musiała często w pojedynkę walczyć z kilkoma zawodniczkami o futbolówkę. To nie mogło się udać. W 60.minucie bliska szczęścia była Matla, ale jej uderzenie minęło światło bramki Palińskiej. Cztery minuty później ta okazja się zemściła i Jędrzejewicz pewnym uderzeniem zaskoczyła Klimek, podwyższając jednocześnie wynik spotkania. Co ciekawe, zaraz po bramce została zdjęta z boiska. Ostatnie 20 minut to nieco większy napór Czarnych, które chciały powalczyć chociaż o honorowego gola. Z dystansu szczęścia szukała Liskova, ale chybiła. Sytuację Kaletki z kolei zakończyła sędzia boczna, dopatrując się spalonego najlepszej zawodniczki gospodyń. W doliczonym czasie gry wynik mogła ustalić rezerwowa Jaszek, ale przegrała pojedynek z Klimek.
Czarni: Klimek - Wycisk, Fischerova, Mika, Zdechovanova, Operskalska (67 Dragunowicz), Horvathova, Kaletka, Matla, Liskova, Smidova (59 Wieczorek)
Górnik: Palińska - Górnicka, Hajduk, Dyguś, Kwietniewska (23 Noras), Grzywińska, Marszewska (58 Jaszek), Jędrzejewicz (65 Szewczuk), Zawistowska (70 Parczewska), Zdunek, Sznyrowska
AZS UJ Kraków - Sztorm AWFiS Gdańsk 2:1
Wilk, Knysak - K.Bużan
Pojedynek beniaminka ze Sztormem przyniósł sporo emocji.
Spotkanie lepiej zaczęły zawodniczki znad morza, które raz po raz gościły pod bramką Klabis. W 12.minucie Konopka sfaulowała w polu karnym jedną z rywalek, a Kinga Bużan wymierzyła sprawiedliwość, pewnie zamieniając karnego na bramkę. To była pierwsza bramka w tym sezonie ligowym, a przy okazji pierwszy stracony gol przez akademiczki od ponad 400 dni!
Po golu nadal lepiej wyglądały przyjezdne, które swojego szczęścia szukały w podaniach na wolne pole do szybkiej Zańko. Zawodniczka Sztormu miała dwie dobre okazje, jednak raz sędzia dopatrzyła się spalonego, z kolei za drugim razem dobrze broniła Klabis. Z biegiem czasu to beniaminek przejmował inicjatywę. Najpierw jednak sytuację sam na sam z Kołacz fatalnie zakończyła Sitarz, zaś uderzenie Knysak zatrzymało się na poprzeczce. Akademiczki były coraz groźniejsze, ale miały problem z ustawieniem celowników. W doliczonym czasie gry na strzał z dystansu zdecydowała się Wilk. Uderzenie nie było mocne i Kołacz, wydawało się, bez problemu sobie z nim powinna poradzić. Niestety dla młodej golkiperki, piłka nabrała rotacji w błocie i prześlizgnęła się gdańskiej bramkarce pod rękami i ku jej rozpaczy wpadła do siatki, dając wyrównanie beniaminkowi.
Drugą połowę od wysokiego „C” rozpoczęły akademiczki – przed polem karnym do piłki dopadła Knysak, bez zastanowienia oddała strzał, który może nie był mocny, ale bardzo precyzyjny i wylądował idealnie przy słupku bramki Kołacz. Sztorm musiał gonić, ale na boisku niewiele wychodziło, zwłaszcza w formacji ofensywnej. Gdańszczanki stwarzały sobie okazję tylko po strzałach z dystansu i stałych fragmentach gry, ale zazwyczaj uderzenia te mijały bramkę Karoliny Klabis. W międzyczasie akademiczki po raz kolejny obiły poprzeczkę bramki Kołacz. Zagotowało się pod bramką gospodyń dopiero w końcówce spotkania, kiedy to z piłką minęła się Konopka i sam na sam z krakowską bramkarką znalazła się Kopińska, ale przegrała ten pojedynek. Sztorm ostatecznie nie zdołał obronić prowadzenia i przegrywa w Krakowie na otwarcie sezonu.
AZS UJ: Klabis - Bartosiewicz, Konopka (88 Kuciel), Wilk, Knysak, Ładocha, Bolko, Bryzek (67 Dul), Zapała (84 Ferfecka), Maziarz, Sitarz
Sztorm: Kołacz - Świętoniowska, A. Bużan, Zawadzka, Kamińska, Zańko (47 Turowska), K. Bużan, Słowińska, Cywińska (75 Kozłowska), Wierzbicka, Kopińska
Mitech Żywiec - Olimpia Szczecin 1:1
Warunek - Łuczak
Niespodzianka w meczu Mitechu z Olimpią.
Przed meczem wiadomo było, że to Mitech jest zdecydowanym faworytem spotkania, a kursy na wygraną gospodyń u bukmachera wynosiły ledwie 1,12. Mecz rozpoczął się zgodnie z planem, czyli od ataków podopiecznych Beaty Kuty, które jednak nie potrafiły wstrzelić się w szczecińską bramkę i ich uderzenia lądowały obok bramki Niesterowicz. Olimpia skupiła się na grze z kontry, ale dobrą pracę w defensywie wykonywały zawodniczki z Żywca. Także i Olimpia nie mogła narzekać na swoją grę w defensywie, bo jedyne okazje Mitechu, przy których zrobiło się goręcej szczecińskiej bramkarce, to uderzenia Warunek i Suskovej, ale z tymi próbami poradziła sobie kapitan Olimpii. W 44 minucie w końcu napór Mitechu został nagrodzony. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła piłka leciała wzdłuż drugiego metra bramki Niesterowicz, ale ta nie zdecydowała się na wyjście do futbolówki, co wykorzystała skrzętnie debiutująca Renata Warunek, która z najbliższej odległości otworzyła wynik starcia.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Mitech starał się atakować skrzydłami, ale szczecińska defensywa broniła się bardzo mądrze i rzadko dopuszczała miejscowe do konkretnych okazji strzeleckich. Sama starała się też atakować i spróbować powalczyć choćby o punkt, ale próby Niewolnej i Ratajczyk minęły bramkę Komosy. Doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia zmarnowała rezerwowa Rozmus, która w pojedynku 1x1 z bramkarką uderzyła obok słupka, zaś strzał z dystansu Wnuk pewnie wyłapała Niesterowicz. Kluczowa dla losów starcia okazała się 82.minuta. Wtedy to trener Olimpii wpuściła na boisku debiutantkę Łuczak, a ta odpłaciła się w najlepszy możliwy sposób – po dośrodkowaniu z wolnego strzał głową oddała jedna z zawodniczek Olimpii, Komosa odbiła piłkę do góry, ale w taki sposób, że ta spadła wprost do Łuczak, a nowy nabytek gości bez problemu wpakował ją do siatki i dał Olimpii cenny punkt.
Mitech: Komosa - Droździk, Zasada, Rżany, Gruszka, Nieciąg (58 Gębka), Chrzanowska (74 Prokop), Wnuk, Suskova, P.Wiśniewska (81 Frączek), Warunek (58 Rozmus)
Olimpia: Niesterowicz – Szwed, Preś, Szymaszek, Michalczyk, Lachman, Fil (82 Łuczak),Trzcińska, Niewolna, Ratajczyk, Sudyk (60 Witczak)
AZS Wrocław - GOSiRKi Piaseczno 2:0
Cichosz 70, 82
Po letnich perypetiach i walce o utrzymanie klubu wśród żywych, piłkarki AZS-u wybiegły na boisko walczyć o pierwsze ligowe oczka w tym sezonie.
Mimo sporych przetasowań w ekipie i zmianie trenera, akademiczki od początku grały bardzo spokojnie i dobrze neutralizowały środek boiska. Przekładało się to na okazje strzeleckie. Pierwszą z nich miała Marta Cichosz, ale jej uderzenie nogami odbiła Ożgo. Z biegiem czasu miejscowe rozkręcały się coraz bardziej i kolejne okazje miały Turkiewicz, Cichosz i Matysik, ale albo brakowało im celności, albo górą była bramkarka rywalek. Do przerwy 0:0 ze wskazaniem na akademiczki.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił – nadal to zespół z Wrocławia wygrywał wojnę o środkową strefę boiska, czym zatuszował większość atutów Gosirek. Jednie raz udało się dograć Magdalenie Dudek dobrą piłkę do wybiegającej na pozycję Rapackiej, ale ta uderzyła minimalnie obok słupka. Z upływem czasu robiło się coraz groźniej pod bramką Ożgo – golkiperka z Piaseczna miała tego dnia trudne zadanie, ale wygrywała pojedynki z Grabowską i Cichosz. Skapitulowała dopiero w 70. minucie, kiedy to wspomniana Cichosz znakomicie wyszła do prostopadłego podania i w sytuacji sam na sam, delikatnym strzałem lewą nogą otworzyła wynik spotkania. Gosirki poszły do przodu, ale nadziały się na kolejne uderzenie napastniczki AZS-u: tym razem ciemnowłosa piłkarka zeszła na lewą nogę i mocnym strzałem umieściła piłkę pod poprzeczką bramki Ożgo. Wynik do końca już nie uległ zmianie, a po meczu selekcjoner reprezentacji seniorek, Miłosz Stępiński, przyznawał, że jest pod wrażeniem postawy akademiczek i być może do Wrocławia przywędruje kilka powołań na najbliższe starcie kadry.
AZS Wrocław: Bocian - Ostrowska, Grec (72 Kwapisz), Turkiewicz, Wróblewska, Olszewska, Matysik, Zbyrad (87 Czudecka), Koziarska, Grabowska, Cichosz
GOSiRki Piaseczno: Ożgo – Sobczak (46 Zdonek), Kędzierska, Sosnowska, Kołek (70 Rębiś), Orzepowska, Machnacka, Dudek, Ciupińska (80 Rosińska), Grzywna (55 Dymińska), Rapacka
Strzelczynie:
2 gole – Cichosz (AZS), Gawrońska (Medyk)
1 gol – Gradecka, Bezdziecka, Gonzales (wszystkie AZS PWSZ), K.Bużan (Sztorm), Wilk, Knysak (obie AZS UJ), Sikora, Guściora (obie Medyk), L.Dudek, Wiankowska (obie UKS), Jędrzejewicz, Zdunek, Sznyrowska (wszystkie Górnik), Warunek (Mitech), Łuczak (Olimpia)
Ławka:
Antończyk (AZS PWSZ)
Wróblewska (AZS)
Matysik (AZS)
K.Bużan (Sztorm)
Wilk (AZS UJ)
Guściora (Medyk)
Bezdziecka (AZS PWSZ)
Passy bramkarskie (trwające):
90 minut – Anna BOCIAN (AZS), Anna PALIŃSKA (Górnik)