W domu jednak najlepiej
Do Bielska-Białej zawitała pierwszy raz w historii kobieca Ekstraliga. Kibice liczyli, że na „Górce” goli nie zabraknie…
… tymczasem konfrontacji właśnie piłkarskiej soli zabrakło. Być może losy meczu przybrałyby inny scenariusz, gdyby gol autorstwa Patrycji Wiśniewskiej z 3. minuty został uznany. Pozycja spalona strzelczyni taki scenariusz jednak uniemożliwiała. Żywczanki wprawdzie w atakach nie ustały, ale wykończenie nie było ich atutem. W 20. minucie blisko powodzenia była Katarzyna Rozmus, bramkarka bydgoszczanek z jej strzałem poradziła sobie. Drogi do siatki nie znalazła także dwukrotnie Lucie Suskova.
Biciem głową w mur określić można boiskowe wydarzenia drugiej połowy. Cóż z tego, że Mitech posiadał momentami wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, skoro nie tylko nie przekładało się to na gole, ale nawet i okazje, by rywalki zaskoczyć. Defensywa KKP stanęła na wysokości zadania, przyjezdne do samego końca ofiarnie broniły swego, w ofensywie żadnego celnego uderzenia nie zapisały. I trudno wobec powyższego takiego rozstrzygnięcia nie określić rozczarowującym. Podopieczne Beaty Kuty mogły kontynuować serię po wygranej w Łęcznej i awansować na ekstraligowe podium. Przyznać należy też, że sztuczne boisko w Bielsku-Białej wyraźnie im nie posłużyło jako gospodarski atut.
TS Mitech Żywiec – KKP Bydgoszcz 0:0
TS Mitech: Szemik – Noras, Zasada, Rżany, Droździk, Wnuk, Żak, Chrzanowska (46′ Nieciąg), Rozmus, Suskova, P.Wiśniewska (68′ Zegan)
Trener: Kuta