Bramkarski „dzień konia”
Po raz ostatni w tym roku kibice Mitechu mogli oglądać swoje ulubienice w domowym meczu ekstraligowym.
Gospodynie stawiano w roli faworytek sobotniej potyczki z Czarnymi Sosnowiec, ale szybko te rozważania teoretyczne wzięły w łeb. Dlaczego? Przyjezdne wcale defensywy żywieckiej nie zaskoczyły, natomiast w pierwszej połowie w niczym Mitechowi nie ustępowały. Miejscowe prowadzenie objąć mogły dwukrotnie – Katarzyna Wnuk nie zdołała skierować futbolówki w światło bramki. Sosnowiczanki odpowiedziały m.in. próbą aktywnej Karoliny Wieczorek, byłej piłkarki Mitechu. Ze strzałem poradziła sobie Kinga Szemik, która w dalszej części meczu wyrosła na jego główną bohaterkę…
Druga część konfrontacji to niestety co najwyżej przeciętna postawa podopiecznych Beaty Kuty. Żywczanki nie miały konceptu na rozgrywanie ofensywnych akcji, co gorsza przyjezdnym oddały inicjatywę. Nie trzeba było długo czekać, by optyczna przewaga przełożyła się na sytuacje strzeleckie. Kilka wybornych szans miała Wieczorek, jej koleżanki również ostrzeliwały bramkę Mitechu. I tylko wybornej formie swojego golkipera gospodynie zawdzięczają to, że do końcowego gwizdka dowiozły wynik bezbramkowy, bo zwłaszcza na samym finiszu piłkarki Czarnych nie opuszczały połowy żywieckiej drużyny. Z przebiegu spotkania to jedno „oczko” uznać trzeba za jak najbardziej wartościowe.
Mitech wciąż ma realne szanse, by zimę spędzić na ekstraligowym podium. Warunkiem ku temu jest wygrana we Wrocławiu, kiedy 5 grudnia żywczanki wraz z akademiczkami odrobią zaległość z poprzedniej kolejki.
TS Mitech Żywiec – Czarni Sosnowiec 0:0
TS Mitech: Szemik – Rżany, Zasada, K.Wiśniewska, Droździk, Suskova, Wnuk, Żak, Rozmus, P.Wiśniewska (55′ Zegan), Nieciąg (80′ Noras)
Trener: Kuta