Kinga Szemik: Nie powinno się myśleć, że jest się od kogoś gorszym
Gdy w połowie 2013 polska reprezentacja kobiet do lat 17 zdobywała tytuł mistrzyń Europy w tej kategorii wiekowej, wydawało się, że kariera przez zawodniczkami trenera Witkowskiego stoi otworem. Rezerwową bramkarką była wtedy Kinga Szemik, dziś broniąca barw ekipy Mitech Żywiec. Po największym swoim sukcesie w życiu utalentowanej golkiperce przytrafiła się kontuzja, która zamieniła jej życie w koszmar, a karierę postawiła pod znakiem zapytania. Dzięki wytrwałości w dążeniu do celów, mocnej psychice i silnemu charakterowi, dziś znowu możemy oglądać ją między słupkami w meczach Ekstraligi kobiet. Gdyby chcieć opisać dwoma słowami niezłomność i nieugiętość, to należałoby napisać po prostu: Kinga Szemik.
Mitech w tym sezonie zasadniczo zawodzi, dopiero ostatnio zaczęłyście regularnie punktować. Z czego to wynika?
Ciężko powiedzieć z czego to tak naprawdę wynika. Po ubiegłym sezonie odeszło od nas kilka czołowych zawodniczek, więc myślę, że też musiałyśmy dać sobie trochę czasu, by zgrać się w obecnym składzie.
Jesteś jedną z zawodniczek, które miały okazję zdobyć Mistrzostwo Europy do lat 17 przed paroma laty. Jakie to uczucie, gdy wieszają na szyi złoty medal?
Zdobycie Mistrzostwa Europy to jedno z największych marzeń każdej piłkarki, to uwieńczenie ciężkiej pracy, godziny treningów, wynagrodzenie każdego upadku i chwili zwątpienia. Gdy coś takiego w życiu się dzieje, to zdajesz sobie sprawę, że możesz osiągnąć wszystko, nawet jeśli nikt w ciebie nie wierzy. Musisz mieć nieodparte przekonanie, że potrafisz to zrobić, że jesteś w stanie wznieść się ponad wszelką krytykę, musisz wtedy myśleć o sobie jako o części czegoś większego, o zespole, myśleć o tym, że nie robisz tego dla siebie, ale robisz to dla drużyny i zostawisz na boisku wszystko aby ten cel osiągnąć. Gdy mimo niełatwej drogi ku swojemu nie poddajesz się i w końcu go zdobywasz to cały świat leży u twych stóp. To najwspanialsze uczucie na świecie.
Twoja kariera wcale nie była usłana różami - wystarczy przypomnieć ciężką kontuzję, której się potem nabawiłaś - jak sobie z tym radziłaś, zwłaszcza psychicznie ?
Kontuzja to był wielki sprawdzian w moim życiu. Zwłaszcza, że przytrafiła się w momencie kiedy przede mną były bardzo ważne finały Mistrzostw Polski U16 z kadrą wojewódzką i kolejne eliminacje do ME U17. Na pewno nie był to czas łatwy, ale dzięki wielkim wsparciu moich najbliższych miałam olbrzymią motywację, by walczyć. Jestem osobą, która stara się szukać plusów każdej, nawet najgorszej sytuacji, choć brzmieć to może dość dziwnie. Gdy miałam pierwszą operację mówiłam sobie, że wrócę silniejsza, że to po prostu kolejny test w moim życiu i poradzę sobie, bo przecież jestem sportowcem, a my się nie poddajemy. Każdy może powiedzieć, że jest optymistą kiedy wszystko się układa, ale dopiero w momencie kiedy coś się psuje przekonujemy się o tym, jak naprawdę silni jesteśmy. Więc powoli wracałam do sprawności chociaż początki były trudne, bo ból barku jest ogromny po takiej operacji. Postawiłam sobie cel; chcę grać systematycznie w Ekstralidze, chce znowu założyć koszulkę z białym orłem na piersi, to dawało mi siłę. Dałam radę. Trenowałam z klubem, zaczęłam grać powoli w meczach kontrolnych i dostałam po raz kolejny wielką szansę, by grać w kadrze. Wszystko zatem układało się wspaniale, powołania do reprezentacji i moment kiedy miałam stanąć między słupkami w pierwszym składzie z moją drużyną. Jak co tydzień przed meczem oczywiście odbywały się treningi. Nadszedł piątek, trening strzelecki, byłam nawet dość zadowolona ze swojej dyspozycji. Mocny strzał po długim słupku skozłował przed moją wyciągniętą ręką nabierając szybkości z powodu opadów deszczu, piłka pociągnęła ją za sobą na pełnym wyproście i bum. Nie wstaje z ziemi, znałam ten ból, wiedziałam co się stało. Ponownie nastawianie, ponowna wizyta u lekarza, który mnie operował i wieść o tym, że jeśli chcę mieć w pełni sprawny staw i grać to czeka mnie kolejna operacja. I znów historia zatoczyła koło, po raz kolejny w momencie kiedy miałam wielką okazję się pokazać i udowodnić, że zasługuję na miejsce w składzie drużyny i kadry narodowej, która miała wtedy przygotowywać się do eliminacji w Albanii. Wszystkie perspektywy i plany, wszystko legło w gruzach. To był jeden z najcięższych momentów w moim życiu. Zawiedziona mina lekarza, obok siedział mój tata i widziałam łzy w jego oczach. Wróciłam do domu, niepewna co do przyszłości. Takie operacje to wielkie koszty, a to miała być druga w ciągu kilku miesięcy. Nie wiem jak mogłyby potoczyć się sprawy gdyby nie duże wsparcie z klubu, które wtedy otrzymałam i z tego miejsca dziękuje wszystkim którzy przyczynili się do tego, że ta operacja doszła do skutku, a w szczególności Prezesowi Janowi Szupinie. W ciągu rehabilitacji miewałam cięższe chwile, gdyż ból i przywracanie zakresu ruchomości szło dużo ciężej, ponieważ operacja polegała na ustabilizowaniu barku dwiema śrubami. Żadna ingerencja w organizm nie jest dobra. Powtarzałam sobie, że jeśli wyszłam z tego raz to wyjdę i drugi. Mówiłam sobie, że nie mogę zrezygnować, że poświęciłam już zbyt dużo i to całe moje życie. Często nie mamy bezpośredniego wpływu na rzeczy, które dzieją się w naszym życiu, ale mamy wpływ na to jak na nie reagujemy. Od nas zależy czy coś nas wzmocni czy zabije. Nie poddałam się i oto jestem, silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Kiedyś trener Witkowski powiedział, że większość z mistrzyń Europy zakończy niedługo kariery i będzie musiała poszukać innego zajęcia. Czy rzeczywiście perspektyw dla młodych piłkarek w Polsce nie ma?
Prawda jest taka, że o jakiekolwiek perspektywy w naszym kraju jest ciężko. Kocham swoją ojczyznę, ale jest mi ogromnie przykro, że tak mało szans na rozwój daje nam państwo. Z kobiecej piłki nie da się utrzymywać w Polsce, większość dziewczyn haruje całymi dniami po to, żeby mieć jak się utrzymać, a czas który powinny spędzać na odpoczynku przeznaczają na treningi. To niewątpliwie trudne. Przygnębiający jest fakt, że nie można w pełni spełniać się w tym, co kocha się robić. Myślę, że to również ma przełożenie na poziom rozgrywek. Nie da się bardzo dobrze czegoś robić nie skupiając na tym całej swojej uwagi, a w jaki sposób skupić się na czymś na 100% wracając zmęczonym po całym dniu pracy? Nie da się. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Czym dla Ciebie jest futbol?
Śmiało mogę powiedzieć, że piłka to moje życie. Jeśli zdarza mi się przez jakiś czas nie grać, to moje samopoczucie się pogarsza i chodzę bardziej podenerwowana.
Dlaczego zostałaś właśnie bramkarką?
Właściwie to lubię rzucać się za piłką (śmiech). Z początku zaproponowano mi grę na bramce, ze względu na dobre warunki fizyczne, ale tak naprawdę lubię to co robię. Gra bramkarza jest specyficzna na tle innych pozycji co sprawia, że jest to bardziej interesujące.
W reprezentacji seniorek nie masz jeszcze zaszczytu występować. Czekasz na ten moment?
Marzeniem każdego jest granie w pierwszej reprezentacji. Pracuję na ten moment, ale mam świadomość, że jeszcze długa droga przede mną, że jeszcze nie jestem gotowa, by reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej, na najwyższym szczeblu. To kolejny z wielu celów na mojej liście. Na wszystko przyjdzie czas, do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Jaką dziewczyną jest Kinga Szemik poza boiskiem?
Jest zwariowaną osobą, pozytywnie zakręconą. Normalną dziewczyną, która gra w piłkę i spędza czas ze znajomymi. Sporo czyta i cały czas stara się rozwijać. Stawia sobie wysokie cele i do nich dąży. Poza tym jest osobą, z którą można porozmawiać na każdy temat i zwrócić się o pomoc.
W reprezentacji o "jedynkę" walczą Antończyk i Szymańska. Czujesz się od nich gorsza?
Nie czuję się od nich gorsza. Nie powinno się myśleć, że jest się od kogoś gorszym. Jestem mniej doświadczona. Takie myślenie daje większą motywację, buduje pewność siebie i samoocenę.
O co walczy Mitech w tym sezonie?
Z całą pewnością walczymy o jak najwyższą lokatę, naszym głównym celem jest oczywiście miejsce na podium, o które walczymy od dawna.
Kto Twoim zdaniem jest najlepszą bramkarką/bramkarzem świata i dlaczego?
Bez dwóch zdań najlepszą bramkarką jest Hope Solo. Imponuje swoją grą na przedpolu i pewnością w podejmowaniu decyzji, a co najważniejsze skutecznością. Bramkarzem, do którego mam największy sentyment jest Iker Casillas. Zaskakuje nie tylko skocznością i grą na bramce, ale również swoimi inicjatywami poza boiskiem.
Jesteś w tym sezonie w czołówce ligowych golkiperek. Jak w takim razie upatrujesz swoich szans na tytuł bramkarki roku w Plebiscycie „Piłkarki Wybierają”, a kto jest Twoją faworytką?
Moją faworytką jest Ania Szymańska, która prezentuje obecnie bardzo wysoki poziom umiejętności.
W naszej lidze coraz więcej młodych piłkarek. Czy ten trend Twoim zdaniem ma przyszłość i zaowocuje wynikami?
Mam ogromną nadzieję, że piłka zacznie się szybciej rozwijać, czego efektem będzie wyższy poziom rozgrywkowy i przestanie uważania tego sportu za stereotypowy.
Proszę nam opowiedzieć o swoich marzeniach i pasjach, także tych spoza boiska?
Swoje marzenia zamieniam w cele. Mam ich bardzo dużo i powoli je realizuje. Głównym celem jest możliwość rozwijania się pod kątem sportowym jak i naukowym, co jest dość dużym wyzwaniem, ale wierze, że sobie poradzę. Chce swoją przyszłość wiązać ze sportem, lecz również pomagać ludziom spełniać ich marzenia. Priorytetem jest bycie szczęśliwą i spełnioną osobą, otaczać się wartościowymi ludźmi, ciągle się rozwijać i odkrywać siebie na nowo. Mam masę zainteresowań, sporo czytam i pogłębiam swoją wiedzę. Interesuje się psychologią, rozwojem osobistym, filozofią, historią i wieloma innymi rzeczami. Ciągle przekonuję się o tym, że interesuje mnie dużo więcej niż zdaje sobie z tego sprawę.
Gdyby trafiła się oferta z lepszej drużyny lub spoza kraju, to skorzystałabyś z niej?
Ciężko powiedzieć co by było gdyby… Ale myślę, że jest duże prawdopodobieństwo, iż z takiej oferty bym skorzystała.
Gdybyś miała teraz w kilku postulatach określić czego Wam najbardziej brakuje, to co by to było? Co chciałabyś zmienić dla kobiecej piłki?
Moim zdaniem, brakuje pieniędzy. Gdyby było ich więcej, standardy podniosłyby się w górę. Ponadto dziewczyny mogłyby się skupić tylko na graniu. Brakuje pomysłu na promocję tego sportu, promowanie w jakiś oryginalny sposób, mogący przekonać do niego ludzi. Odstajemy również pod względem systemu szkolenia najmłodszych, co jest podstawą dla przyszłości kobiecej piłki nożnej.
Na koniec proszę mi powiedzieć, kto będzie mistrzem Polski, kto spadnie a kto zostanie czarnym koniem rozgrywek?
Myślę, że mistrzem zostanie Medyk. Czarnym koniem będzie Sztorm albo Wałbrzych. To kto spadnie jeszcze jest trudne do stwierdzenia, Olimpia jest na ostatnim miejscu, ale przed nami jeszcze masa meczy, a tabela jest bardzo ruchoma.