TS Mitech

Niektórzy uważają, że piłka jest kwestią życia i śmierci.
Zapewniam, że jest czymś znacznie, znacznie ważniejszym.

Bill Shankly

Aktualności

5 kolejka Ekstraligi; pierwsza porażka Górnika, zmiana lidera!

5 kolejka Ekstraligi; pierwsza porażka Górnika, zmiana lidera!

07 / 09 / 2015Autor: TS MitechPrzeczytało osób: 1617

Piąta kolejka Ekstraligi kobiet nie obfitowała niestety w bramki, których kibice zobaczyli w sześciu meczach zaledwie 13. Doszło jednak za to do wielu zaciętych starć na ostrzu noża, a także zakończyły się serie dwóch ekip bez porażki. Najciekawiej było we Wrocławiu oraz Łęcznej, gdzie odbywały się regionalne derby.


W środku tygodnia zaległe spotkanie rozegrały też mistrzynie kraju z Medyka Konin, które pokonały na wyjeździe AZS PSW Biała Podlaska aż 5:0. Zapowiadało się więc na ciężki tydzień akademiczek, które w sobotę musiały stawić czoła liderowi tabeli, ekipie Górnika w derbach Lubelszczyzny. Z kolei w spotkaniu dwóch akademickich ekip we Wrocławiu pomimo jednego gola działo się naprawdę wiele i nie brakowało ani walki, ani emocji. Nowym liderem został Medyk POLOmarket Konin, który ograł u siebie GOSiRKi Piaseczno.


AZS PSW Biała Podlaska vs Medyk Konin 0:5
Tarczyńska 27, 52, Balcerzak 63, 90, Chudzik 77

Zaległe spotkanie 2.kolejki Ekstraligi nie miało historii. Miejscowe akademiczki stawiały dzielny opór tylko do 27.minuty, kiedy to wynik otworzyła królowa strzelczyń z ubiegłego sezonu, Agata Tarczyńska. Biała Podlaska starała się coś z tym fantem zrobić, ale zespół trenera Jaszczaka nie pozwalał rywalkom na zbyt wiele. Worek z bramkami otworzył się po przerwie. W 52. Minucie swoją drugą bramkę w tym spotkaniu zdobyła Tarczyńska, a chwilę później na listę strzelczyń wpisała się Patrycja Balcerzak i z 0:1 zrobiło się już 0:3, więc miejscowe mogły jedynie powalczyć o honorowe trafienie. W 77. minucie czwartą bramkę zdobyła jednak Natalia Chudzik i kiedy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się środowe spotkanie, w doliczonym czasie gry rezultat ustaliła Patrycja Balcerzak, pokonując po raz kolejny Kanclerz. Miejscowe, pomimo usilnych prób ugrania choćby jednego gola, nie były tego dnia w stanie przeciwstawić się mistrzyniom kraju, ani nawet pokonać Anny Szymańskiej, która dzięki kolejnemu czystemu kontu śrubuje swój wynik bez straty gola.

AZS: Kanclerz – Sosnowska, Puk, Edel, M. Bujalska (55′ Grzywna (85′ Górka)), Cieśla, Konieczna, Orzepowska, Kozlynets, Lefeld (70′ Kusiak), Niedbała (80′ Jakóbczyk).

Medyk: Brak danych.


Medyk Konin vs GOSiRKi Piaseczno 1:0
Sikora 28

Piaseczno przyjeżdżało do Konina jak na skazanie. Eksperci przewidywali wysoką wygraną panującego majstra, z kolei piłkarki przyjezdne zapowiadały, że na pewno nie przyjechały do Konina prosić o jak najniższy wymiar kary. Mecz rozpoczął się od ataków gospodyń, co nikogo nie zdziwiło. Jednak podopieczne trenera Jaszczaka przede wszystkim próbowały uderzeń z dystansu, co nie przynosiło efektu w postaci bramki. Gdy w 28.minucie Ola Sikora wykorzystała znakomite podanie Tarczyńskiej i strzałem z dwunastu metrów wyprowadziła Medyka na prowadzenie, wydawało się, że miejscowe pójdą za ciosem. Warte odnotowania przed przerwą były jeszcze trzy sytuacje; najpierw Granowska dwukrotnie zatrzymała piłkę po uderzeniach Sikory, a w ostatniej akcji tej części gry bombą z dystansu popisała się Chudzik, ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę przyjezdnych.
W przerwie za Tarczyńską pojawiła się Dudek, i już w pierwszej swojej akcji oddała strzał na bramkę Gosirek, ale chybiła. W 71.minucie pierwsze tak naprawdę poważne zagrożenie bramki Szymańskiej. Po rzucie wolnym dla przyjezdnych zrobiło się olbrzymie zamieszanie w polu karnym Medyczek, ale na szczęście piłkę zmierzającą niechybnie do siatki wybiła Paulina Dudek. Piaseczno po tej akcji zobaczyło, że w Medyku też grają kobiety, takie jak one i można z nimi powalczyć. Końcówka należała do Gosirek, które w ostatnich pięciu minutach gry zrobiły więcej, niż przez pozostałe 85 minut. Najpierw w pole karne rywalek wpadła Zdonek i po kontakcie z Grad padła na murawę, jednak gwizdek rozjemczyni milczał. Trzy minuty później powinien być remis! Ciupińska miała na nodze piłkę meczową, przed sobą tylko Szymańską. Jednak uderzenie było mało precyzyjne i golkiperka mistrzyń kraju odbiła futbolówkę. GOSiRKi przegrywają po walce w Koninie i pokazują, że niezły start sezonu w ich wykonaniu to nie jest przypadek.

Medyk Konin: Szymańska – Grad, Slavcheva, Nikolić, Ficzay (61. Grzywińska) – Balcerzak, Daleszczyk, Chudzik, Sikora – Gawrońska (C) (78. Sturanović), Tarczyńska (46. Dudek).

KS GOSiRKi Piaseczno: Granowska – Zdonek (C), Baran, Sosnowska, Kołek, M. Dudek, Janicka (51. Rosińska), Machnacka, Łasicka (55. Tkaczyk) – Ciupińska, Kutnik


Górnik Łęczna vs AZS PSW Biała Podlaska 0:1
Cieśla 63

Sensacja w Łęcznej. Wyklepana regułka, że derby rządzą się zawsze swoimi prawami, znowu dała o sobie znać i ekipa akademiczek sprawiła wielki prezent swoim kibicom, pokonując aktualnego lidera rozgrywek i brązowego medalistę minionego sezonu. Na boisku rządziła ekipa Górnika, ale tego dnia miała rozregulowane celowniki. Ponadto przyjezdne miały dużo szczęścia, które nazywało się tego dnia Edyta Kanclerz. Najlepszą okazję w pierwszej połowie gry miała Niedbała, ale uderzyła… niedbale i trafiła tylko w poprzeczkę. 
W pierwszej części gry walka toczyła się głównie w środku pola, a okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Przyjezdne nastawiły się na konsekwentną grę z tyłu i wyprowadzanie kontrataków. Taka taktyka może nie sprzyjała widowisku, ale okazała się nader skuteczna; Górnik tworzył sytuacje, ale nie było one wybitnie groźne. Raz groźnie uderzyła Żelazko, ale górą była Kanclerz, a potem uderzenie Kamczyk minęło lewy słupek akademiczek.
W drugiej połowie gry obraz meczu nie uległ zmianie. W 63.minucie padła pierwsza bramka w meczu. Zdobyła ją Cieśla, zawodniczka… AZS PSW! Przyjezdne znakomicie rozegrały swój atak, Lefeld zagrała do Ciesli, a ta pokonała Wilk i zapachniało niespodzianką. Górnik rzucił się do ataku, ale tego dnia w bramce akademiczek była ściana w postaci Kanclerz. Golkiperka AZS PSW miała dzień konia, a gdy nie miała już nic do powiedzenia, to z pomocą przychodziło jej zwykłe, piłkarskie szczęście. Sensacja w Łęcznej stała się faktem. Górnik przegrywa na własnym obiekcie pierwszy mecz w tym sezonie i, co za tym idzie, traci fotel lidera rozgrywek, spadając aż na trzecie miejsce.

Górnik: Wilk – Kwietniewska (70 Górnicka), Hajduk, Jaszek (46 Jędrzejewicz), Szewczuk, Kamczyk, Kawalec, Guściora, Hmirova (60 Ivanyshyn), Żelazko, Sznyrowska

AZS PSW Biała Podlaska : Kanclerz – Sosnowska, Edel, M.Bujalska, J.Bujalska, Niedbała(Kusiak), Cieśla, Konieczna, Orzepowska, Kozlynets(Puk), Lefeld.


Olimpia Szczecin vs Zagłębie Lubin 0:3
Kaźmierska 45, Zdunek 75, Płonowska 82

W pojedynku outsidera ligowych rozgrywek i wicelidera i aktualnego wciąż wicemistrza Polski faworyt był tylko jeden. I to było widać na boisku. Zagłębie dominowało i wraca do Lubina z trzema punktami. Olimpia starała się i walczyła dzielnie, w końcówce pierwszej połowy meczu przytrafił się błąd i Kaźmierska zdobyła bramkę „do szatni”. Wcześniej na bramkę gospodyń uderzały między innymi Płonowska i dwukrotnie Zdunek. Dwiema interwencjami popisała się Lichy, z kolei raz piłka minęła słupek. 
Druga połowa to dalszy napór wiceliderem tabeli i próba kontrataków ze strony Olimpii. Po jednym z takich wyjść w dobrej okazji mogła znaleźć się Niewolna, ale została uprzedzona przez Bugajską. Tymczasem na kwadrans przed końcem meczu miejscowe zaczęły opadać z sił, czego efektem był gol Zdunek. Siedem minut później wynik spotkania ustaliła niezawodna w tym sezonie Płonowska. W końcówce próbowały jeszcze zdobyć choćby honorowego gola Olimpijki, ale ostatecznie plan spalił na panewce. Po pięciu meczach miejscowe mają na koncie pięć porażek i stawka powoli się oddala. Z kolei Miedziowie zajmują z 13.oczkami pozycję wicelidera tabeli.

Olimpia: Lichy – Preś, Szwed, Semczyszyn, Michalska, Lachman, Tarnowska, Janik (74′ Falborska) , Trzcińska, Niewolna (77′ Karlupska), Szymaszek

Zagłębie: Bugajska – Płonowska, Salwa (65 Salwa), Balog, Jelencić, Szymkowiak, Ratajczak, Krakowska, Bezdziecka, Zdunek, Kaźmierska (70 Jaworek)


KKP Bydgoszcz vs Mitech Żywiec 0:3
Rozmus 4, Zasada 11 (k), Wiśniewska 76

W obecności około stu kibiców Mitech odniósł przekonywujące zwycięstwo w Bydgoszczy. Miejscowe KKP liczyło na zdobycz punktową, patrząc na kiepski start rozgrywek w wykonaniu przyjezdnych z Żywca. W zasadzie po 11.minutach było pozamiatane. Najpierw Rozmus wykorzystała znakomita okazję wypracowaną przez koleżanki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Niewiele potem Karolina Zasada pewnie wykorzystała rzut karny i było już 2:0 dla gości i podopieczne Kuty mogły spokojnie kontrolować grę. Miejscowe otrząsły się pod koniec tej odsłony meczu, kiedy to najpierw Okoniewska sprawdziła Szemik, a potem uderzenie Raczkowskiej minimalnie minęło świątynię Mitechu. W międzyczasie dwie próby oddała młoda zawodniczka przyjezdnych, Nieciąg. Obie zakończyły się niepowodzeniem.
Drugą część gry z większym animuszem rozpoczęła ekipa z Żywca i już w 48.minucie swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentowała Palińska, która efektowną paradą wybiła piłkę niechybnie zmierzającą do siatki. Chwilę później sam na sam znalazła się Patrycja Wiśniewska, posadziła Palińską na murawie, ale chybiła celu. Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić niebawem, ale tym razem to Kinga Szemik popisała się świetną interwencją. Młodziutka golkiperka Mitechu wyrasta powoli na czołową bramkarkę Ekstraligi. Emocje zakończyła dopiero akcja z 77. minuty. Błyskawiczna kontra Mitechu przyniosła celne uderzenie P.Wiśniewskiej, po którym Anna Palińska musiała skapitulować. Ostatecznie wynik nie uległ już do końca zmianie i Mitech wygrał w Bydgoszczy, wlewając promyk nadziei w serca zawodniczek i kibiców z Żywca, że ten sezon może jeszcze być udany.

KKP Bydgoszcz: Palińska – Kamińska, Daleszczyk, Lewandowska, Pawłowska – Siemińska (46. Krępeć), Wawer, Siwek (74. Osowska), Raczkowska (86. Brzykcy) – Szlendak, Okoniewska (86. Bietracka).

TS Mitech Żywiec: Szemik – Rżany, K. Wiśniewska, Zasada, Droździk, Żak, Rozmus (87. Chrzanowska), Wnuk, Suskova, Nieciąg (71. Zegań), P. Wiśniewska (82. Noras).


Czarni Sosnowiec vs Sztorm AWFiS Gdańsk 4:0
Operskalska 7, Kaletka 23 i 71, Matla 66

Efekt nowej miotły w Sosnowcu przyniósł efekt. Choć można się spierać, czy Czarnym bardziej nie przysłużył powrót po pauzie za czerwoną kartkę swojej największej gwiazdy, czyli Nikol Kaletki. Tego dnia przyjezdne nie były sobą i to było wyraźnie widać na placu gry. Już w siódmej minucie sposób na Kołacz znalazła Operskalska, a kwadrans później powracająca po pauzie Kaletka podwyższyła na 2:0 idealnym strzałem w okienko gdańskiej świątyni. Sztorm z rzadka wychodził z akcjami zaczepnymi, ale wszystkie one były stopowane przez defensywę Czarnych. Tymczasem miejscowe stwarzały kolejne sytuacje, a Magda Kołacz musiała się sporo gimnastykować, żeby nie wyciągać piłki z siatki po raz kolejny. Swoja okazję miała ostatnio będąca w dobrej formie Zańko, ale jej uderzenie głową obroniła Polok. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Tuż po wznowieniu dobrą okazję miała Kaletka, ale skiksowała. Potem w spojenie uderzyła Wieczorek, a miejscowe dopięły swego w 66 minucie; dobrą piłkę z prawej strony posłała Gębka, a Matla pewnym strzałem spokojnie wykończyła tę akcję. 3:0. Pięć minut później było już 4:0, a Sztormówki dobiła Kaletka. Fantastycznym podaniem z flanki popisała się Operskalska, a najlepsza napastniczka Czarnych efektownie pokonała Kołacz. Po golu posypały się zmiany z obu stron i lekko nacisnął Sztorm, ale niestety dla sympatycznych piłkarek znad morza, nie udało im się zdobyć choćby honorowego gola. Piękny sen beniaminka w Ekstralidze został przerwany w Sosnowcu.

Czarni Sosnowiec: Polok – Zdechovanova, Fischerova, Prokop, Wycisk, Frączek (46. Gębka), Operskalska (76. Luty), Kaletka, Matla (79. Wójcik), Zabiegała (56. Konieczna), Wieczorek (73. Bydlińska).

Sztorm AWFiS Gdańsk: Kołacz – Świętoniowska, Wróbel, Słowy (78. Kozłowska), Bużan Angelika, Bużan Kinga, Zańko, Sirant, Cywińska (58. Sikorska), Kamińska (64. Dopke), Wierzbicka (58. Ramotowska).


AZS Wrocław vs AZS PWSZ Wałbrzych 1:0
Dereń 85

Akademickie derby Dolnego Śląska za nami. Mecz obfitował w to, co powinny posiadać każde tego typu spotkania; walka na całej szerokości i długości boiska, dużo kartek i spięć, pięknych parad bramkarek i sytuacji. Obie drużyny osłabione były brakiem po trzech piłkarek, które wyjechały na zgrupowanie kadry u17. Gorzej odczuł to beniaminek, gdzie brak zwłaszcza Edyty Botor był widoczny. Mecz z wysokiego „C” rozpoczęły podopieczne Marcina Gryki, ale Sobkowicz przegrała pojedynek z Anną Bocian. Potem jednak zaczęły przeważać wrocławianki i to one miały multum sytuacji do zdobycia bramki. Najpierw Maciukiewicz zmarnowała sytuację sam na sam z Antończyk, a około 30.minuty gry niesamowita interwencją po strzale Wróblewskiej z wolnego ponownie popisała się reprezentacyjna golkiperka. Tuż przed przerwą była bramkarka Ajaxu Amsterdam wygrała pojedynek 1x1 z Maciukiewicz. Do przerwy 0:0. 
Druga część gry to już dominacja miejscowych, które za wszelką cenę dążyły do otwarcia wyniku derbów. Bardzo dobre zawody w barwach Wrocławia rozgrywała Wróblewska, której podania raz po raz siały ferment w szykach obronnych beniaminka. Wałbrzyszanki przebudziły się na 20 minut przed końcem meczu, kiedy to po rzucie rożnym udało się im dojść do strzału, ale na nieszczęście przyjezdnych na linii bramkowej stała Zalwowska i wybiła futbolówkę. Na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo i pani sędzia musiała studzić temperamenty piłkarek, upominając je kartkami. Atmosferę dodatkowo podgrzała Antończyk, która po wyłapaniu dośrodkowania chciała sama wymierzyć sprawiedliwość na faulującej ją w tej sytuacji Cichosz. Nie wpłynęło to jednak na grę bramkarki, która pięć minut później znowu popisała się kapitalną interwencją po strzale z rzutu wolnego Wróblewskiej. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, koronkową akcję przeprowadziły wrocławianki. W efekcie w wybornej sytuacji znalazła się Dereń i otworzyła wynik meczu. Przyjezdne miały jeszcze swoją okazję w końcówce meczu, kiedy to na rzut wolny w komplecie powędrowały w szesnastkę Anny Bocian. Szczęścia szukała także Antończyk, Niestety, stały fragment gry nie zmienił rezultatu i AZS PWSZ doznaje drugiej porażki z rzędu. Za tydzień szansa na rehabilitację, bo w następnym meczu wałbrzyszanki zagrają na Ratuszowej z Czarnymi.

AZS Wrocław: Bocian – Zalwowska, Michalczyk, Gradecka, Ostrowska – Wróblewska, Grabowska, Dereń (90+1 Korda), Koziarska (C) – Cichosz (83. Zbyrad), Maciukiewicz (88. Lipka)

AZS PWSZ Wałbrzych: Antończyk – Aszkiełowicz, Konat, Mesjasz, Bosacka – Gonzalez, Lizoń, Brzeska (90. Żurawska), Konopka (66. Borkowska) – Sobkowicz, Rędzia (79. Pluta)


Strzelczynie:
4 gole -> E.Kamczyk (Górnik), A.Sobkowicz (AZS PWSZ), L.Dudek (GOSiRKi), Żelazko (Górnik), Tarczyńska (Medyk)

Passy bramkarskie (trwające)
450 minut - Szymańska (Medyk)
163 minuty - Bocian (AZS Wrocław)

"11" kolejki*

Ławka:
Antończyk (AZS PWSZ)
Rozmus (Mitech)
Zdunek (Zagłębie)
Fischerova (Czarni)
Zdonek (GOSiRKi)
Matla (Czarni)
Dereń (AZS Wrocław)

* Do zestawienia zostały dodane ze środowego, zaległego meczu pomiędzy Medykiem a AZS PSW; Agata Tarczyńska oraz Patrycja Balcerzak.

Źródło: Sport4Fans.pl

Komentarzy: 0