TS Mitech

Niektórzy uważają, że piłka jest kwestią życia i śmierci.
Zapewniam, że jest czymś znacznie, znacznie ważniejszym.

Bill Shankly

Aktualności

Cel zrealizowany

07 / 06 / 2011Autor: TS MitechPrzeczytało osób: 2510

Mitech Żywiec to jedna z nielicznych drużyn występujących w polskiej ekstralidze, która głównie opiera swoją siłę na swoich wychowankach, nie posiłkując się zawodniczkami zza granicy. Według prezesa klubu, Jana Szupiny, skupowanie piłkarek spoza kraju to droga donikąd. Zachęcamy do lektury wywiadu ze sternikiem Mitechu.

Rozmowa z prezesem Mitechu Żywiec, Janem Szupiną:

Spodziewał się Pan czegoś więcej w tym sezonie, niżeli walki o utrzymanie w ekstraklasie?

Zdawaliśmy sobie sprawę, że drugi sezon w ekstralidze będzie dla nas trudniejszy od pierwszego. Naszym celem było utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc plan minimum został zrealizowany. Jesteśmy jedyną drużyną w ekstralidze, wśród tych które się utrzymały, nie podpierającą się importowanymi zawodniczkami. U nas grają jedynie Polki. Coraz częściej przychodzi nam rywalizować z zespołami, w których 40, a nawet 50 proc. składu stanowią zawodniczki z zagranicy. Nie jest to kierunek w którym powinna zmierzać polska piłka.

A czy piłkarki o dużych umiejętnościach spoza kraju nie sprawiają, że poziom sportowy Polek w tych drużynach rośnie?

Problemem w kobiecej piłce i nie tylko jest fakt, że kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej wychowują niewielką ilość zawodniczek. Wyjątkiem może być Medyk Konin. W zupełnie odwrotnej sytuacji znajduje się mistrz Polski, Unia Racibórz. W klubie tym skupuje się najlepsze zawodniczki z kraju i także sprowadza się silne piłkarki z innych krajów. Ich druga drużyna występująca w I lidze, gdzie młodzież powinna zbierać doświadczenia, nie wygrała ani jednego meczu. W moim odczuciu jest to droga donikąd.

Runda wiosenna zakończonego niedawno sezonu, była w wykonaniu Mitechu bardzo słaba. Z czego wynikała ta kiepska postawa zespołu?

Na tę słabą rundę w naszym wykonaniu wpływ miał szereg czynników. Czas na podsumowania przyjdzie w naszym klubie w piątek. Nie mniej, po pierwszej rundzie znani byli już spadkowicze. Na wiosnę graliśmy już praktycznie o „czapkę śliwek”, bo ani relegacja z ligi, ani podium nam nie groziło. Sezon trzeba jednak oceniać przez pryzmat dwóch rund. Cel, którym było utrzymanie, został zrealizowany.

O co w kolejnym sezonie ekstraligi będzie walczył Mitech? Są plany by mierzyć nieco wyżej niż spokojny byt w elicie?

Wszystko zależy od tego, jakim składem będziemy dysponować. Są u nas piłkarki, które w klubie grają od 8-9 sezonów i one mają w perspektywie życie rodzinne. Zawodniczki te poważnie myślą o tym, by zawiesić już „buty na kołku”. Kwestia tego czy ich następczynie, a wiec wychowanki klubu i ewentualnie zakupione piłkarki, będą w stanie unieść ciężar ekstraligi. Pod koniec czerwca będziemy już nieco mądrzejsi w tej kwestii. Treningi rozpoczynamy 4 lipca.

Kto rozpocznie przygotowania do następnego sezonu na stanowisku pierwszego szkoleniowca?

Ostatnio drużynę prowadził tercet szkoleniowców. Chcemy by w kolejnym sezonie, zespół Mitechu prowadził tylko jeden trener. Kto nim będzie? Jeszcze nie mieliśmy sposobności przedyskutować tej sprawy.

Macie także zespół rezerw, który występuje w II lidze. Czy zawodniczki tam występujące mogą już niebawem stanowić o sile pierwszego „garnituru” Mitechu?

Dziewczyny zajęły tam trzecie miejsce. Niestety, pomiędzy II ligą, a ekstraligą jest kolosalna różnica…

W Żywcu grają również kluby męskie, jak choćby Koszarawa czy Góral. Skąd pomysł by nad Sołą zainwestować i postawić tak mocno na kobiecą piłkę?

Całe życie byłem związany z Czarnymi Żywiec. Swoją przygodę z tym klubem rozpocząłem jako trampkarz, by po kilkudziesięciu latach stać się jego prezesem. Z powodu kłopotów rodzinnych musiałem zrezygnować z piastowania tej funkcji. Gdy chciałem powrócić do futbolu, postanowiłem nie robić konkurencji miejscowym klubom i zająłem się kobiecą piłką nożną. Znalazła się grupa pasjonatów, z trenerem Janem Łuczakiem na czele. Z dziewczyn z okolicznych gimnazjów i szkół średnich stworzyliśmy drużynę i tak powstał klub. Przeszliśmy przez wszystkie klasy rozgrywkowe. Jesteśmy do dziś klubem bazującym na swoich wychowankach, których w wyjściowym składzie zawsze znajduje się około ośmiu. Udało nam się ściągnąć do współpracy szkoły z Ujsół, Soli, Lipowej, Pietrzykowic czy Czernichowa. Z tych miejscowości wyłowiliśmy twarde i charakterne dziewczyny, które potrafią „gryźć trawę”.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Paweł Hetnał


Źródło: Sportowe Beskidy


Komentarzy: 0